W dniu 15 września złożyłam śluby wieczyste w mojej rodzinnej parafii św. Marii Goretti w Bistrici pri Tržicu, w Słowenii. Wybrane przeze mnie Słowo na ten dzień było: „niech się dzieje Twoja wola” (Mt 6,10). Najpierw chcę podziękować dobremu Bogu za Jego dobroć i obfitość łask, jakie ostatnio otrzymałam. To był niesamowicie cudowny dzień i był piękniejszy niż wszystko, co sobie wyobrażałam. Ale zacznijmy od początku. W Lublinie, we wspólnocie postulatu z pierwszymi nieszporami z uroczystości narodzenia św. Jana Chrzciciela, 23. 06. 2024 rozpoczęłam Emaus. Byłam sama na Emausie, ale tak naprawdę tego nie odczuwałam. Zawsze miałam wspólnotę, siostry, które mi towarzyszyły, z którymi mogłam się dzielić i rozmawiać. Razem z postulantkami drugiego roku (teraz nowicjuszki pierwszego roku), wspólnie z s. Magdaleną Mitek pochylałyśmy się nad Regułą Franciszkańską. Siostra Bożena Noga dzieliła się ze mną realiami misji, a z s. Haliną Zientek omawiałam temat ewangelizacji ludów.
Do Zakopanego wyjechałam 4 lipca. Tam czekała na mnie s. Marta Naumczyk, która towarzyszyła mi już do końca. Wychodziłyśmy w góry, gdzie mogłyśmy podziwiać piękno przyrody, którą stworzył Bóg i poruszałyśmy takie tematy jak: kontemplacyjny wymiar naszego życia, tożsamość i moja historia. Miałam także łaskę uczestniczenia w rekolekcjach Eucharystycznych. Razem z małą grupą sióstr słuchałyśmy nagranych konferencji s. Marii Łatki i ks. Marcina Ciunela. W Łabuniach miałam spotkania z s. Małgorzatą Zając i s. Teresą Kuzimską na temat ślubów (ubóstwo, posłuszeństwo, czystość i konsekracja). Razem z juniorystkami wyjechałam do Asyżu i Rzymu (kard. Grzegorz Ryś). Miałam wielką łaskę przebywania w tych miejscach, gdzie chodzili św. Franciszek i nasza Założycielka. Spotkałam też s. Eufemię.
Kiedy wróciłyśmy do Polski, miałam w Łabuniach spotkania z s. Martą Naumczyk na temat dogmatów i w Zakopanem razem z s. Marią Łatką pochylałam się nad drogą duchową bł. Marii od Męki Pańskiej. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim siostrom, które poświęciły czas i tak dobrze się przygotowały. Za wszystkie spotkania z różnymi siostrami w tym czasie, za śmiech, rozmowy i wspólną podróż. Jestem pod szczególnym wrażeniem tego, jak hojny jest Bóg w swoich łaskach i że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. Dla mnie było to jak cud, jak te wszystkie spotkania poruszyły moje serce i do mnie przemówiły. Emaus zakończyłam nieszporami 09.09.2024.
Przyjechałam do Słowenii w środę 11.09.2024 i po południu od razu udałam się do mojej parafii, gdzie trwały już przygotowania. W środę sprzątaliśmy kościół, salki i toalety. W czwartek rozpoczęły się trzydniowe przygotowania: w czwartek s. Sabina Głowacz i s. Ana Šuštar po Mszy świętej podzieliły się naszym charyzmatem i swoim powołaniem, w piątek s. Metka Kos i s. Grażyna Mech dzieliły się na temat misji, a w sobotę młodzież z mojej parafii przygotowała po Mszy św. uwielbienie. W piątek przyjechały siostry z Polski, ku mojej radości przyjechało 25 sióstr. Wielkie podziękowanie s. Bożenie Noga i wspólnocie w Lublinie, która zorganizowała autobus i odebrała pozostałe siostry, które chciały przyjechać i też obecnym siostrom z Łabuń, które przyjechały całym samochodem. W sobotę przyjechały także siostry z Bośni i Węgier (razem było 31 sióstr z zagranicy). Serdeczne podziękowania kieruję także do sióstr ze wspólnot w Ljubljanie i Celje, które z radością i poświęceniem przyjęły nasze siostry i opiekowały się nimi. W sobotę siostry wybrały się na wycieczkę do Bledu i Ljubljany, gdzie odwiedziły także naszą wspólnotę. Ja w tym czasie razem z s. Gosią Złotkiewicz i s. Moniką Sędłak pomagałam s. Agnieszce Murlak przy kwiatach i przyjmowałam gości. Nad wszystkimi aranżacjami i dekoracjami, oraz przygotowaniem poczęstunku czuwała moja młodsza siostra Dragana. W tym samym czasie, w sobotę, parafianie i znajomi nadmuchali balony, rozbili namiot, kroili przyniesione przez parafian ciasta, …. Bez nich, mojej rodziny i wszystkich wolontariuszy, nie byłoby to możliwe.
Chociaż pogoda była te dni gorsza, deszczowa, zrobiło się zimniej i nawet spadł śnieg (jakby ktoś udekorował szczyty gór), nie było żadnego narzekania ani niechęci. Panowała radość spotkania, spokój i dobra atmosfera. Niedziela była wielkim dniem. Na niebie pojawiło się także słońce i błękit nieba. W mojej małej kaplicy parafialnej zgromadziło się wiele osób: nasze siostry, rodzina, przyjaciele, znajomi i parafianie. Liturgia była bardzo piękna. Kapucyn br. Marjan Gačnik był głównym celebransem, także kapucyn br. Jaro Knežević miał piękne kazanie. Ogromne podziękowania składam również s. Grażynie Mech, która prowadziła połączony chór z Celja i z mojej parafii. A męski chór śpiewał litanię do Wszystkich świętych. S. Halina Zientek przyjęła moje śluby po słoweńsku i także pięknie czytała po słoweńsku. Pierwsze czytanie było w języku chorwackim, psalm w języku polskim, a pozostałe części liturgii były w języku słoweńskim. Po Mszy świętej przygotowano piknik przed kościołem; każdy mógł znaleźć coś dla siebie i był czas na wzajemne spotkania. Przygotowano także krótki program artystyczny ze śpiewem i tańcami.
Wielkie podziękowania kieruję także do wszystkich, którzy wspierali mnie w tym czasie we wszystkim swoimi modlitwami i dobrymi życzeniami.
s. Josipa Jurič, FMM