W maju br. dana mi była łaska uczestniczyć w Pielgrzymce śladami Marii od Męki Pańskiej i św. Franciszka z Asyżu. Była ona pięknym doświadczeniem międzynarodowości naszego Zgromadzenia, wspólnej modlitwy i dzielenia się. Nasze powołanie to niezwykły skarb złożony w sercu każdej z nas. Czas pielgrzymowania pozwolił nam odkrywać go na nowo. Niesamowite było to, że wszędzie był nasz dom ? w Rzymie, w Grottaferrata, w Asyżu, w San Remo, w Paryżu, w Chatelets i w Nantes. Wszędzie czułyśmy się jak w domu, doświadczając wielkiej życzliwości i pomocy sióstr mimo zdarzających się barier językowych.
Razem odkrywałyśmy piękno daru powierzonego Marii od Męki Pańskiej i trudne drogi, którymi prowadził ją Bóg. Głęboko w pamięci pozostało we mnie uczucie, że nasza Założycielka modli się za nas i pomaga nam zrozumieć głębię naszego charyzmatu, naszej drogi do świętości. Uświadomiłam sobie również, że aby wypełnić to powołanie dobrze byłoby codziennie czytać jej zachęty, tak jak codziennie czytam Biblię. Moje pragnienie modlitwy i zatrzymania się na tym, co przeżywałyśmy, było we mnie wciąż nienasycone, więc mam nadzieję że tak pozostanie.
W naszej 18 osobowej grupie było aż 7 sióstr z Indii (5 z różnych prowincji, jedna na misjach w Hongkong ? Macau i prowadząca pielgrzymkę ? Lydia). Inne siostry przyjechały z takich krajów jak: Kenia, Ghana, Myanmar, RPA (Irlandka), Wielka Brytania, Japonia, Pakistan, Wietnam, Syria (animatorka pielgrzymki) oraz Korea i Rosja (reprezentowane przez Dorotę Dumę i mnie). Bardzo ciekawym i pomocnym elementem naszej drogi były dni integracji i dzielenia się po każdym etapie. Co prawda czasami trochę trudno było mi zrozumieć dzielenie sióstr (z tak różnych krajów) w języku angielskim, ale to, co zrozumiałam, pomogło mi zadziwić się działaniem Boga i możliwością uczenia się od innych, jak kochać Go bardziej. Bardzo ważne były dla mnie także spotkania dotyczące naszej racji istnienia i gorącego pragnienia Założycielki, byśmy poznały całe piękno i moc daru Bożego złożonego w naszych sercach. ? ?Kontynuować misję Maryi ? być przy Jezusie Eucharystii?, ?Oddać się na ofiarę z miłości?, ?Szerzyć łaskę Ewangelii...? Zadziwiało mnie jak w ciągu całego życia, od samego dzieciństwa odkrywała ona w sobie kolejne jego elementy. Dzięki zwiedzaniu miejsc, w których żył św. Franciszek, zrozumiałam także dlaczego tak bliska była dla niej jego duchowość. Franciszek zakochany w Bogu, kontemplował Go we wszystkim i kiedy szedł do ludzi, nie musiał nic mówić. Wszystko w nim mówiło o Bogu. Tak też być misjonarką można tylko wtedy, gdy nasze życie staje się modlitwą. Św. Franciszek przypomniał mi także, że życie Ewangelią to niesienie pokoju, czasami bez słów. W Asyżu był z nami przez 10 dni brat Franciszek ? kapucyn, który z zapałem dzielił się z nami duchowością franciszkańską w zwiedzanych pustelniach i kościołach. Dzięki niemu wszędzie mogłyśmy mieć Mszę św. w języku angielskim. W innych miejscach często uczestniczyłyśmy w modlitwach ze wspólnotą (po włosku, czy też po francusku). Wielkanoc spędziłyśmy w Rzymie. Nowa prowadząca ? Lydia okazała się wspaniałym duchowym przewodnikiem, a siostra Evelyn chętnie służyła pomocą (dzieliła się z nami historią domu Rzymskiego i Grottaferrata).
W czasie tych sześciu tygodni widziałyśmy tak wiele wyjątkowych miejsc, że trudno sobie wyobrazić coś piękniejszego. Największe wrażenie zrobiły jednak na mnie miejsca związane ze św. Franciszkiem, nasza modlitwa w San Remo i zwiedzanie Nantes. Dziękuję Bogu za ten szczególny czas umocnienia. W ostatnich dniach zapadło mi w serce dzielenie jednej z sióstr: ?Moje życie nie jest moje, oddałam je Bogu?. Czasami zapominam o tym, a On mówi mi dziś. ?Nie martw się o przyszłość, jesteś moją, jesteś w moich rękach..., lecz pragnę byś była gorąca, nie letnia!?.
s. Anna Rus, fmm