Szczęść Boże! Życzymy dobrego i owocnego przeżycia czasu Wielkiego Postu!
W Odžaku i w okolicy mówi się, że jest mało zachorowań na COVID, ale prawda jest taka, że testów jest bardzo mało. Tak, czy inaczej u nas życie płynie prawie normalnie. Od godz. 23.00 do godz. 5.00 jest godzina policyjna. Wszyscy chodzą w maseczkach, jest dezynfekcja, ale wszystko jest otwarte: kawiarnie pełne, kościoły otwarte. Wielką radością był dla nas czas Bożego Narodzenia, świętowałyśmy i śpiewałyśmy całym sercem, mając w pamięci mocno ograniczony czas Wielkanocy!
Odžak ma nowego naczelnika miasta – tym razem jest to kobieta, Chorwatka. Pierwsze z czym ona musi się zmierzyć to śmiecie, które nie są wywożone od trzech tygodni. Podobno to przepychanki polityczne są tego przyczyną.
Pracuję we franciszkańskiej parafii pw. Imienia Maryi w Svilaju (12 km od Odžaka). Ta parafia ma jeden dojazd – mały kościołek pw. św. Anny w Vrbovcu. Sytuacja wiosek od strony katolików – Chorwatów jest trudna, bo dużo ich wyemigrowało do Niemiec, Szwajcarii, Austrii - i to całe rodziny. Wioski pustoszeją, pozostają w nich ubogie rodziny, ludzie w średnim wieku, a najwięcej jest ludzi starszych. W całej parafii na lekcji religii w klasach od 1 do 8 uczęszcza ok. 40 dzieci. Mimo to próbujemy, aby parafia była żywą wspólnotą, aby się ludzie włączali, na ile mogą. Z dziećmi próbujemy robić to, co możliwe, np. oprócz katechezy mamy 6 uczących się na gitarze.
Sytuacja ludzi starszych jest taka, że często mieszkają sami dopóki mogą. Jak już nie mogą to najczęściej idą do domów starców, których jest tutaj dużo. Często są to osoby starsze mające po sześcioro dzieci i niestety nie ma dla nich miejsca w rodzinie. Synowie czy córki coraz rzadziej tych swoich rodziców odwiedzają. Piszę to, bo długo zastanawiałyśmy się, co z tą sytuacją zrobić. Widziałam dwa rozwiązania:
- Albo będziemy narzekali i biadolili, że ludzi nie ma.
- Albo spróbujemy coś zrobić dla tych, którzy zostali.
W sercu nosiłam pytanie: co zrobić, aby tym ludziom, którzy zostali tutaj, dać trochę radości, szczęścia?
Przyszły myśli, aby zacząć modlić się na różańcu i tak doszliśmy do Legionów Maryi. W parafii jest to grupka 10 osób – w tym 3 młode mamy, spotykamy się w poniedziałki.
Na dojeździe – w Vrbovcu to 15 starszych pań i 2 w domu starców, które trafiły do takiego domu, gdzie tylko w nim codziennie odmawia się różaniec, to wielka radość dla tych kobiet!
Spotykamy się w środy. Niesamowite jest to, że te panie chcą się spotykać - wiernie, jak wojsko.
Przychodzą na spotkania. Podprowadzałam ich w kierunku wzajemnego odwiedzania się – które bliżej siebie mieszkają. Spotykamy się tak już 2 rok i co jest piękne, że one się między sobą zaprzyjaźniły, modlą się razem, piją kawę, porozmawiają i są szczęśliwe!! W czasie pandemii, gdy nie mogłyśmy się spotykać, one w małych grupkach po 2-3 modliły się – wierna armia. Teraz spotykamy się w kościele, a latem, aby było wszystkim bliżej – spotykamy się u Jeli (pani należącej do Legionów Maryi) – na podwórku syn z Niemiec przygotował dla nas specjalne miejsce!
Te panie ewangelizują swoje dorosłe dzieci opowiadając im przez telefon o naszych spotkaniach. Na Boże Narodzenie niektórzy podchodzili do mnie i dziękowali za Legion Maryi, bo mówili, że ich mamy „ROZKWITŁY! „ i to jest największa radość tej służby!
Niestety, jak sytuacja się nie zmieni to za jakiś czas wioski wymrą, ale jest małe światełko w tunelu – blisko parafii otwarte będzie nowe przejście graniczne. Zobaczymy.
A w naszej wspólnocie na dwóch spotkaniach, przeszłyśmy razem drogę życia bł. Marii od M. Pańskiej na podstawie książki „Zaryzykować życie“ Marcel Launay. Wielka przygoda z naszą Założycielką.
Pozdrawiamy Siostry z całej prowincji i przesyłamy trochę bośniackiego słońca, które już zaczyna grzać...idzie wiosna a z nią nowa nadzieja!
s. Anna Alberti fmm