Cześć
Piszę to świadectwo anonimowo choć wiem, że moi znajomi z rekolekcji gimnazjalnych i siostry, które to czytają dobrze mnie znają. Byłam w Łabuniach niejednokrotnie. Choć na pozór jestem dość odważna to tylko pozory to dalej tkwi we mnie lęk do tego co powiedzą inni.
Przez rekolekcje moje życie duchowe zmieniło się o 180 stopni. Dosłownie. Kiedyś myślałam, że Boga nie ma i w sumie to nie ma sensownych dowodów na Jego istnienie.
Czasem pojawiłam się w Kościele, ale to tylko wtedy gdy mama na mnie naciskała. Zawsze miałam jakąś wymówkę, a zresztą pewnie dobrze to znacie.
Byłam głupia, bardzo głupia... zabłądziłam? Nie wiem, możliwe. Nie chcę szukać usprawiedliwienia.
Teraz chyba zaliczam się do osób, które nie przyjeżdżają na rekolekcje tylko po to by spotkać się ze znajomymi, ale żeby spotkać się z Najwyższym.
Bóg przez też półtora roku, w którym zaczęłam patrzeć na Niego inaczej pokazał mi jak bardzo mnie kocha. Rozmawiałam z Nim niejednokrotnie. ON przychodził i przychodzi dalej. Rekolekcje pomogły mi uświadomić sobie że Bóg istnieje, że jest, i że będzie.
To tak piękne, że mogę wielbić Go śpiewem, rozmawiać z Nim jak z przyjacielem, powierzać sekrety i ZAWSZE na Niego liczyć, bo BÓG JEST ZAWSZE i będzie zawsze...
Uważam, że to niezwykłe ile Bóg ma cierpliwości, ile przebaczenia i miłosierdzia jest w stanie ofiarować każdemu z nas. Czekał na mnie grubo ponad 12 lat, a potem uświadomił mi jak wiele dla Niego znaczę i jak wiele On znaczy dla mnie. Nawracam się i grzeszę, a On dalej jest przy mnie, jest najbliżej. Jego moc zwycięża cały grzech. Bo któżby inny mógł jak On wybaczać co dzień...